Tuesday, March 12, 2013

Dialog między filozofem a marzycielem o kryteriach możliwości spełniania marzeń





    Popołudniową, letnią  porą, stojąc obok gmachu budynku Uniwersytetu Warszawskiego usłyszałam interesującą rozmowę między dwójką znajomych naukowców. Zainteresowała mnie wbrew chłodnemu nastrojowi w jakim rozwiał się mój dzień. Była jednak ironicznie sztywna i teatralna, a w zasadzie mogłaby uchodzić za nigdy nie przeprowadzoną. Pewnie dlatego zwróciła moją uwagę. Noktowizor, który zawsze noszę w prawej kieszeni płaszcza nie był mi tym razem potrzebny. Osoby te, co prawda, stały w pewnym zaciemnieniu swoich parasoli i zdawały się pertraktować swoje punkty widzenia, coraz bardziej pogrążając się w mroku przeciwdeszczowych płacht. Mój słuch wyostrzył się i zastąpił mi oczy. Rozmówcy wytworzyli wręcz mistyczną przestrzeń, która i mnie objęła swoim zasięgiem. Ich ściszone głosy potęgowały mrok pogody. Tkwili oni w swoich punktach prawie nieruchomo, niczym dwie postaci przyklejone do mokrej trawy, jak drzewa do swych korzeni. Znając je doskonale z herbacianych rozmów w pobliskiej bibliotece nie raczyłam przeszkadzać. Włączyłam dyktafon i ... dowiedziałam się, że profesor fizyki jest bardziej szalony od profesorki filozofii analitycznej. Nie mogłam uwierzyć w to, że zaprzątają sobie głowę teoriami o prawdzie i fikcji, jakby były to tematy na śmierć i życie. Cóż, chyba czasem każdy jest wariatem, oprócz mnie - to taka stała zasada, jak w ogólnej teorii względności. Chyba dlatego wędruję pomiędzy przestrzenią ludzkich kroków i wspaniałomyślnych obwieszczeń, spisuję rozmowy wciąż od nowa na krańcach świata, potwierdzając tym samym różnorodność ludzkiego szaleństwa i powagi.


*
MARZYCIEL – Ludzka wyobraźnia jest kopalnią doskonałości! Przekształca niedogodności świata rzeczywistego w czyste idee, doskonałe wzorce, wreszcie marzenia, które zmieniają życie.

FILOZOF – A co z prawdą? Czy nie ma dla niej miejsca w tym „idealnym świecie", o którym Pan mówi?

MARZYCIEL – Prawda jako taka nie może się równać z ideałem prawdy.

FILOZOF – Ma po temu możliwość, ponieważ, jak to wyraził Kartezjusz, istnieje przynajmniej jedna prawda, która łączy świeżość oczywistości z rzetelnością dowodu: „myślę, więc jestem”.

MARZYCIEL – Przy rozpatrywaniu przedmiotu należy badać nie to, co inni myśleli ani jakie my sami o nim domysły czynimy, ale to, co możemy ująć za pomocą pewnej dedukcji. Inaczej bowiem nie zdobywa się wiedzy. To także podkreślał Kartezjusz.

FILOZOF – Ach tak? Chodźmy zatem dalej.  Czy lubi Pan sztukę?

MARZYCIEL – Sztukę czego? Sztukę kochania, czy sztukę bycia babcią? Ponieważ sztuka jako taka nie istnieje. Pewnego razu byłem w budynku nazwanym „muzeum”, gdzie na ścianach wisiały deski i płótna pokryte czymś podobnym do węgla i smoły. Zapytałem więc, gdzie jest obecne malarstwo
i rzeźba?

FILOZOF – Zapewne ten rodzaj sztuki nie przemówił do Pana. Może jest Pan trochę ikonoklastą?

MARZYCIEL – Innym znów razem byłem na koncercie muzyki awangardowej. Straszność! Jak można było nazwać to muzyką? To był huk, jęk i wielkie nic! Dokładnie taki sam kicz, jaki musiał słyszeć Arystoteles pisząc, iż uprawianie sztuki muzycznej wydaje się niegodne człowieka, chyba, że tłumaczy je pijaństwo lub chęć pożartowania.

FILOZOF – Chyba Pan raczy żartować! Jest Pan aż tak nieczuły na sztukę? Czy nigdy nie wzruszył się Pan na widok Wenus Botticellego i dziecka Rubensa, zachodu słońca Larraina, czy jabłka Cezanne’a ? A poniósł się Pani kiedyś radości, słysząc symfonię Beethovena czy Mahera? ... Nigdy zatem nie widział Pan ani nie słyszał niczego pięknego? Nigdy nie spotkał się Pan z zewnętrznym pięknem, jakie potrafi stworzyć ludzka perswazja? 

MARZYCIEL – O nie, nie! Spotkałem się nie jeden raz w falach własnej wyobraźni!

FILOZOF – Ani trochę w rzeczywistości?

MARZYCIEL – Czasem. Jest muzyka, którą uwielbiam i filmy ze wspaniałą treścią; obrazy o przepięknych barwach... Ale idealność jest gdzieś głęboko we mnie. Tylko we mnie. Idealna prawda jest we wnętrzu człowieka. Nie może być do końca urzeczywistniona. Sama sztuka
- jakakolwiek - artystyczna czy egzystencjalna to w pewnym sensie oszukiwanie rzeczywistości.

FILOZOF – Chodźmy zatem jeszcze dalej. Pozostaje pytanie: czy wytwory ludzkich rąk – artystyczne i rzemieślnicze – mają zastępować rzeczywistość natury, czy upiększać ją i zmieniać w rzeczywistość, czy może mają pozostać zamknięte w wyidealizowanym świecie „bez nazwy”?

MARZYCIEL – Artyści sądzą, że przez sam fakt malowania obrazów czy grania, zmieniają rzeczywistość. Znów więc mamy do czynienia z ideałem samym w sobie.

FILOZOF – Jeśli zawierzyć Freudowi, artysta jest wielkim dzieckiem, które symbolicznie buntuje się przeciwko zasadzie rzeczywistości w imię zasady przyjemności.

MARZYCIEL – No dobrze. A co Pani powie na wyznanie Hegla, który uznał każdą sztukę - wszelką dziedzinę egzystencji ludzkiej - jako szczytowy wyraz wszelkiego piękna. Upiększając przyrodę doprowadza ją do ostatecznego celu?

FILOZOF – Wspaniale! I właśnie zaczyna Pan odpowiadać sobie na  pytanie o obecność  „wymarzonych” idei w naszym świecie. Subiektywność jest w życiu codziennym i w sztukach miarą absolutną, zarazem konieczną i niewystarczającą. Podkreślam – niewystarczającą. A więc nie może istnieć bez udziału obiektywności. „To widzowie tworzą obrazy” mawiał Marcel Duchamp. I trzeba dodać: „niszczą je”. Ale one również kształtują spojrzenie i jakoby „tworzą widzów”, i że wszystko, jak to pokazał Kant opiera się na owym głębokim wyrazie subiektywności, pragnącym wszakże uchodzić za obiektywny – na sądzie smaku.

MARZYCIEL – To straszne. Chce Pani powiedzieć, że fikcja jest tak samo niedoskonała jak rzeczywistość?!

FILOZOF – Po doświadczeniu nicości nadchodzi doświadczenie prawdy, z tym że jedno jest warunkiem drugiego.

MARZYCIEL – Wszystko zewnętrzne wpływa do wewnątrz. Jestem człowiekiem, więc z góry jestem skazany na nie-idealność. Więc moje idee nie są idealne?

FILOZOF – Są rzeczywiste. Wcale nie nie-idealne. Po prostu rzeczywiste, jak każdy człowiek i rzeczy, których dotyka i doświadcza.

MARZYCIEL – Ciekaw jestem, co na to fenomenologowie? 

FILOZOF – Oraz inni poszukiwacze prawdy, jeśli w ogóle zakładają jej istnienie.

MARZYCIEL – Wydaje mi się, że nie o istnienie tutaj chodzi, ale o interpretację jej przejawów, dokładnie tak, jak w naukach przyrodniczych.

FILOZOF – Obawiam się, że nasza rozmowa biegnie prosto w sedno ogólnej teorii względności, a na dzisiaj to zdecydowanie za dużo. 

MARZYCIEL – Zgadzam się. Zbyt dużo pozostaje przestrzeni do ogarnięcia jak na jedno popołudnie. Może więc lepiej chodźmy na herbatę do biblioteki i zastanówmy się nad siłami grawitacji.

FILOZOF – To doskonały pomysł. Chodźmy. W bibliotece ISNS na UW zawsze jest mnóstwo tematów do ogarnięcia i sprzyjająca ku temu atmosfera.

MARZYCIEL – Chyba muszę się z Panią zgodzić. Chodźmy.  

Autor: Małgorzata Rećko